czwartek, 5 września 2013

Ostateczne rozwiązanie kwestii OFE



Oj dzieje się dzieje w naszej biednej gospodarce. Jest mi niezmiernie miło poinformować, że dnia 03.09.2013 skończył się kryzys finansowy zapoczątkowany gdzieś na przełomie roku 2007 i 2008.
Tak na forum ekonomicznym w Krynicy oświadczył sam prorok i barometr polskiej gospodarki Donald Tusk. Swoją optymistyczna ocenę opiera głównie na danych makroekonomicznych opublikowanych przez GUS, z których wynika, że w drugim kwartale tego roku osiągnęliśmy wzrost gospodarczy na poziomie 0,8% i był on wyższy od poprzedniego kwartału o 0,3%. Jest to chyba najważniejsza przesłanka, która zdecydowała o końcu kryzysu. Ale czy na pewno?
Na początek przedstawię grafikę:


 
 oraz w szerszym ujęciu, od 1996 roku:



Z powyższych danych nie trudno wywnioskować, że wzrost gospodarczy w ostatnich dwóch kwartałach jest jednym z najniższych ok 1996r. Więc jeśli w tym momencie kończy się kryzys, to biorąc pod uwagę tylko wskaźnik wzrostu PKB – kryzysu nigdy u nas nigdy nie było.

Natomiast na tym samym forum ekonomicznym premier ogłosił drugą bardzo ważną dla nas wszystkich decyzję. Chodzi oczywiście o plany związane z likwidacją Otwartych Funduszy Emerytalnych. Proces ten świadomie nazywam likwidacją, ponieważ znacjonalizowanie blisko 60% środków zgromadzonych w OFE i ulokowanych przez nie w obligacjach w dalszej perspektywie z pewnością doprowadzi do ich likwidacji. Co to oznacza dla nas, obywateli, którzy skrzętnie ciułają środki na swoją emeryturę? Ano oznacza to tyle, że święte prawo własności (do środków, które istnieją realnie) zostało za naszymi plecami zamienione na bliżej nieokreślone prawo do świadczenia socjalnego w przyszłości.

Ale zacznijmy od początku.
W 1999r ktoś pomyślał i stworzył nowy system emerytalny, który składał się z dwóch podstawowych filarów. Pierwszego, ZUSowskiego - polegającego na zasadzie umowy międzypokoleniowej co oznacza, że wszystkie nasze wpłacone środki wypłacamy na bieżące potrzeby. Oraz drugiego filaru, kapitałowego gdzie zgromadzone pieniądze są magazynowane oraz inwestowane do czasu przejścia na emeryturę.
Różnica jest taka, że w przypadku ZUS płacimy na kogoś tu i teraz w zamian otrzymując nadzieję otrzymania świadczenia w przyszłości, natomiast OFE posiadają realne pieniądze, które na pewno otrzymamy po przejściu na emeryturę. O ile rząd nie zdecyduje się ukraść tych pieniędzy...
Pierwsze kroki w tym celu miały miejsce w 2011 roku kiedy obniżono składkę do OFE do poziomu 2,3%. Niestety okazał się to krok nie wystarczający ponieważ ZUS jako typowa piramida finansowa posiada wieczny deficyt środków finansowych zmuszająca rząd aby rękami ministra finansów rok rocznie dotował tą instytucję.
Podjęto więc decyzję o „skoku na kasę” zgromadzoną w OFE. Od wielu miesięcy słyszymy jak kreowany jest czarny PR wokół samych towarzystw emerytalnych. Nagle dowiadujemy się, że generują dług publiczny oraz zwiększają deficyt w ZUS-ie. Do tego pobierają zbyt duże prowizje za nieefektywne zarządzanie powierzonymi środkami. Tak jak wysokość prowizji może być argumentem trafionym tak te o długu są wyssane spod brudnego paznokcia. Po pierwsze deficyt w |ZUS ma kilka przyczyn:
  • emigracja rodaków za chlebem (zdecydowana większość, jak nie wszyscy w wieku produkcyjnym)
  • spadek dzietności do poziomu 1,3 – co w dłuższej perspektywie gwarantuje nam starzenie się społeczeństwa. Mniejsza ilość młodych będzie musiała płacić na większą grupę emerytów)
  • utrzymanie przywilejów dużych grup zawodowych – m. in. żołnierze, górnicy
  • wysokie koszty pracy czego efektem jest ucieczka w szarą strefę i niepłacenie podatków w ogóle.
Żaden z powyższych nie dotyczy OFE. Sądzę, że można wysnuć odwrotny wniosek. Od kiedy OSZCZĘDZANIE jest równoznaczne ze zwiększaniem zadłużenia? Faktem jest, że OFE posiadają znaczną część kapitału ulokowaną w obligacje, jednak gdyby tych obligacji nie kupiło OFE, kupił by je inny prywatny podmiot, więc bilans zadłużenia naszego kraju by się nie zmienił. Przecież obligacje nie zostały wyemitowane po to aby OFE mogły je kupić tylko po to aby państwo (rząd) zdobyło pieniądze na bieżące potrzeby.
Niestety nawet dziś aktualne są słowa sprzed 150 lat Aleksa de Tocqueville:

Nie ma takiego okrucieństwa, ani takiej niesprawiedliwości, której nie mógłby popełnić skądinąd łagodny i liberalny rząd - jeśli zabraknie mu pieniędzy”

W związku z powyższym rząd z decydował o przeniesieniu środków zgromadzonych w OFE w obligacjach do ZUS. Chodzi o kwotę niemałą bo ponad 120 mld zł. Sam premier na konferencji prasowej dał wyraz celom jakim ma ten zabieg służyć. Szacuje się, że owa nacjonalizacja spowoduje spadek długu publicznego o ok. 8% co pozwoli na dalsze zadłużanie się w najbliższych latach. Pamiętać należy, że w niedalekiej perspektywie szykują się kolejne wybory parlamentarne, przed którymi trzeba będzie trochę poobiecywać i porozdawać. A trzeba mieć z czego.

Należy pamiętać również, że zmniejszy się jedynie oficjalne zadłużenie, które nie uwzględnia między innymi zobowiązań wobec przyszłych emerytów. Dług nieoficjalny powiększy się o wspomniane wcześniej 120 mld zł i jest tylko kwestią czasu kiedy przyjdzie czas jego spłaty. Ale wtedy rządził będzie już ktoś inny i to on będzie musiał się o to martwić.