poniedziałek, 4 listopada 2013

Prawica - Lewica?

  




    Zastanówmy się przez chwilę nad określeniami charakteryzującymi podział polskiej sceny politycznej w ostatnich latach. Najogólniej rzecz ujmując media głównego nurtu wskazują na istnienie dwóch stron barykady: prawicy i lewicy.
Partiami lewicowymi określa się SLD oraz Twój Ruch (dawniej Ruch Palikota), natomiast prawicę reprezentują PO, PIS, Solidarna Polska. PSL jakimś dziwnym trafem nie została nigdy jednoznacznie sklasyfikowana, ale moim zdaniem wynika to z tak zwanej "zdolności koalicyjnej" Dosadniej rzecz ujmując PSL zeszmaci się z każdym, żeby tylko skorzystać z uroków władzy.
Aby sprawdzić zasadność przyporządkowania politycznego poszczególnych partii należało by znaleźć jakiś obiektywny punkt odniesienia. Jesteśmy krajem na dorobku, więc moim zdaniem jako taki obiektywny punkt odniesienia możemy uznać gospodarkę, a dokładnie stosunek poszczególnych partii do redystrybucji dochodu narodowego. Cóż to jest ta redystrybucja dochodu narodowego? Jest no sposób podziału dochodów wypracowanych przez obywateli i firmy działające na terenie naszego kraju. Odpowiedź na to pytanie pozwoli nam poznać jaki stosunek mają politycy do naszych pieniędzy – czy chcą wydawać je za nas, czy pozwolą nam dysponować wypracowanym dochodem w sposób dowolny.
Partie lewicowe charakteryzują się nieodpartą chęcią wkładania swoich rąk w cudze kieszenie dlatego też są zwolennikami PRZYMUSOWEGO podziału dochodu narodowego, który odbywa się przez urzędników bez uczestnictwa obywatela w procesie decyzyjnym.
Prawica charakteryzuje się poglądem liberalnym w tym względzie i uważa, że podział dochodu narodowego ma być dobrowolny i przez rynek.
Jeśli przeanalizujemy historię ostatnich kilkunastu lat – okaże się, że zdecydowana większość partii politycznych charakteryzuje się lewicowym podejściem do gospodarki ponieważ angażują swoje siły w organizowanie niemal każdej dziedziny naszego życia. Organizują oświatę, służbę zdrowia, prowadzą działalność gospodarczą konkurencyjną dla sektora prywatnego oraz tworzą masę przepisów regulujących, bądź reglamentujących dostęp do rynku.
Lewica uzurpuje sobie prawo do decydowania o tym, kto działalność gospodarczą prowadzić może, a kto nie. Kto osiągnie sukces, a kto zostanie pogrążony przez tryby biurokratycznej machiny urzędniczej. Warto tutaj wspomnieć o jednym z najjaskrawszych przypadków związanych z P. Romanem Kluską – założycielem firmy Optimus. Otóż przedsiębiorca ten utorował sobie drogę do sukcesu. Niestety firma została doprowadzona do bankructwa. Co ciekawe – przyczyną były nie działania konkurencji, lecz urzędników, którzy nałożyli niesłuszne kary finansowe.
Przyczyną takiego stanu rzeczy w zdecydowanej większości jest skomplikowane, mętne prawo dające podstawy do dwuznacznych interpretacji. Dlaczego tak się dzieje? Otóż jeśli organa władzy ustawodawczej starają się regulować prawnie każdą dziedzinę naszego życia prowadzi to w sposób bezpośredni do tzw "obstrukcji parlamentarnej" czyli tworzenia setek zbędnych przepisów utrudniających życie zwykłemu obywatelowi a dających spore pole do nadużyć dla wielkich graczy politycznych oraz gospodarczych.
Nadprodukcja prawa jest to kolejna, obok podziału dochodu narodowego, istotna różnica pomiędzy prawicą a lewicą.
Różnicę tą dobitnie pokazuje poniższa grafika:



Liczba stron Dziennika Ustaw w latach 1989-2011.


    Jeśli ktokolwiek z Was myślał, cze czasy PRL-u należały do okresu największej ingerencji Państwa w życie obywatela, to był w dużym błędzie. W całym 1989 roku publikacje w Dzienniku zajęły w sumie 1186 stron. Przepisów uchwalonych w roku 1999 było już sześć razy więcej i zajęły już 7292 stron. To jednak nic w porównaniu z koncertem legislacji, z którym mamy do czynienia od roku 2001 (ewidentny skok widać na wykresie). Co roku nowe przepisy zajmują kolejne kilkanaście tysięcy stron. Dotychczasowy szczyt osiągnęliśmy w roku wstąpienia do Unii Europejskiej, kiedy Dziennik Ustaw liczył aż 21032 strony. Oznacza to, że średnio każdego dnia powstało ponad 57 stron nowych przepisów! Regulacje, nakazy, zakazy i inny socjalistyczny bełkot.
W tym miejscu wartym przypomnienia jest fakt, że w latach 2001 – 2011 urząd premiera piastowali uznawani przez media za prawicowych: Kazimierz Marcinkiewicz oraz Jarosław Kaczyński z ramienia PiS oraz Donald Tusk z ramienia PO.
Jaki stosunek do tworzonego prawa powinna mieć prawica?
Odpowiedź jest prosta. Prawo powinno być proste i zrozumiałe – zwłaszcza w kwestiach z którymi obywatel styka się na co dzień czyli np. Podatki. Jaki jest sens tworzenia trzech stóp podatku VAT, od których następnie przysługują różnego rodzaju ulgi? Przykład handlu stalą pokazuje, że skomplikowane i mętne przepisy podatkowe są świetnym polem do nadużyć i wyłudzeń. Kolejną zaletą prostego prawa jest mniejsza ilość urzędników, która będzie zajmować się jego realizacją co ma bezpośrednie przełożenie na koszty ponoszone przez społeczeństwo.
Niestety zgubny wpływ na nasze prawo krajowe ma lewicowa Unia Europejska. A dokładnie przepisy ingerujące praktycznie w każdą dziedzinę naszego życia.
W ramach rozluźnienia:
UE zajmująca się problemem zbyt dużej ilości wody spuszczanej “w kiblu”
I tak dalej I tak dalej.
Oczywiście w ramach lewicowej doktryny wolnorynkowej (co za oksymoron mi wyszedł!) Unia Europejska nie ogranicza się do tak zwanych pierdół. Urzędnicy z Brukseli ustalają minimalny poziom podatków jaki ma obowiązywać w krajach członkowskich (np. VAT – 15%, na tytoń – 60% ceny paczki, nie mniej niż 90 Euro na 1000szt papierosów itd).
Co ciekawe przepisy narzucają na nas obowiązek posiadania niektórych podatków (np. VAT)

Jeśli wszystkie powyższe przykłady ułożymy jeden pod drugim, okaże się, że mamy do czynienia z typową lewicową polityką gospodarczą. Jaką więc zrobi nam różnicę z punktu widzenia ekonomicznego potencjału naszych rodaków, czy urząd premiera obejmie ktoś z ramienia PO czy PiS? Skoro każda z tych partii charakteryzuje się lewicowym podejściem do spraw najistotniejszych?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz